poniedziałek, 16 lipca 2012

Czasem słońce, czasem deszcz... czyli subiektywnie o Slot Art Festiwal cz. I

Mój pierwszy Slot Art Festiwal w Lubiążu pod Wrocławiem - magicznym miejscu. Znajduje się tam piękny cysterski zespół klasztorny, często nazywany arcydziełem polskiego baroku, a co najciekawsze, jest ponad dwukrotnie większy od zamku na Wawelu. To miejsce zaadaptowane przez organizatorów Slot-u, stało się na okres kilku dni miejscem warsztatów, koncertów, wykładów, małych kawiarni, herbaciarni, czy sal projekcji filmowych. Każdy mógł znaleźć tu coś dla siebie. Niesamowicie urozmaicony program wymagał nie bagatela sprytu kombinowania i planowania, aby nie przegapić najciekawszych wydarzeń, ponieważ wiele z nich się na siebie nakładało. Mimo to udało mi się zaliczyć najbardziej interesujące mnie punkty Slotu, wykład z Zanussim, warsztaty z języka czeskiego, kawowe do's & dont's, farbowanie koszulek, warsztat z fotoedycji, wykłady pod Platanem z Danem Hashem, projekcje filmów w strefie inicjatyw społecznych oraz wiele wiele koncertów, tych mniejszych w Pralni, czy też tych większych na głównej slotowej scenie (m.in. DUCH-a, Tres.b czy ukochanego Goorala - ale o koncertach nieco więcej w następnym poście). Ponadto Slot stał się okazją do poznania wielu ciekawych osób, spontanicznych rozmów, wypitych piw, a przede wszystkim okazją do ciągłego fotografowania. Aż szkoda, że kolejny Slot dopiero za rok, choć jego namiastkę będzie można doznać już w listopadzie w Krakowie. 



























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz