poniedziałek, 26 maja 2014

Poranków moc...


Poranki... Nie każdy je lubi, choćby ze względu na to, że okrutnie wyrywają nas ze snu, spod ciepłej kołdry, bez serca każą wstać, ogarnąć się i iść do pracy... Nie jest lekko... Przynajmniej dla osób, które lubią przestawiać budzik co 5 minut i nie są rannymi ptaszkami. 






Jestem freelancerką, pracuję w domu. Mam lepiej? Bo mogę wstać o której mi się podoba, albo spać do południa, a pracę odwalać po nocach? Wcale nie. Wcale nie jest lepiej i bezkarniej. W takim przypadku jest znacznie gorzej, bo to ja jestem panią swojej losu i czasu. W takim przypadku sztuką jest motywacja. Na szczęście po jakimś czasie ją odnalazłam. Na zasadzie prób i błędów sprawdziłam, jak pracuje mi się lepiej - czy wolę zostać kilka minut (godzin?? ;-)) dłużej w łóżku i siedzieć po nocach, czy jednak przestawię budzik na 8, szybko i sprawnie się ogarnę, zjem pyszne śniadanie i około 9:00 już będę mogła zasiąść do pracy. Dokonałam wyboru i jest mi z tym dobrze. Nie każdy odnajduje się w tym, w czym odnajduję się ja. Innym inspiracje i zapał przychodzą porą wieczorową, a mnie świetnie pracuje się o poranku, gdy panuje w mieszkaniu cisza, pachnie kawą, a jak w głowie mam myśl, że im szybciej uporam się z pracą, tym więcej czasu będę mieć dla siebie i swoich pasji. 
Ostatnio na blogu Catherine in the owner  wyczytałam taki cytat: "Ludzie sukcesu wierzą, że aby osiągnąć sukces, trzeba wstawać rano. Otóż nie - trzeba wstawać w dobrym humorze." (Marcel Achard). I tego się trzymajmy! :-)

A jak to wygląda u Was? Ranne ptaszki z Was czy raczej wolicie pracować po nocach? ;-) A poniższa grafika może chociaż w maleńki sposób przyczyni się do tego, że poranki będę o wiele bardziej znośne ;-)

14 komentarzy:

  1. Moim największym problemem było zbyt długie wylegiwanie się w łóżku, ciągłe przestawianie budzika, ale i na to znalazłam sposób. Codziennie budzi mnie przyjemna piosenka z telefonu, który znajduje się kilka metrów od łóżka. Zwykle jak się kończy, czyli po około 3 minutach - już jestem na nogach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobry pomysł z tą przyjemną piosenką :) też wybiorę na budzik ulubiony, rześki kawałek.

      Usuń
  2. Ja zdecydowanie wolę wstać rano, ogarnąć się, zjeść śniadanie i zrobić co mam zrobić, żeby przed południem czy nawet po południu już nie zaprzątać sobie tym głowy i mieć wolną resztę dnia dla siebie:) choć nie powiem, czasem są takie dni, kiedy łóżko przyciąga i robię coś na ostatnią chwilę, ale później przeklinam na siebie, że nie zrobiłam tego wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, i ja doceniam leniwe poranki, szczególnie w weekend :))

      Usuń
  3. Zdecydowanie jestem rannym ptaszkiem i nie wiąże się to z żadną organizacją czasu czy obowiązkami :-) Pobudka bez budzika o 5:30? Czemu nie? :-) A ile czasu na wszystko! Hoho! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, o 5:30 to akurat miałabym problem wstać :P Do takiej godz. nie jestem przyzwyczajona i jeśli już zdarzy mi się tak wstać, to cały dzień ziewam i jestem trochę "niedożycia" :)

      Usuń
  4. Z tym zjadaniem żaby prawdziwa sprawa;) Czasem mnie jakaś zalegająca sprawa gryzie od rana, trzeba to pokonać i od razu będzie lżej;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie czytam wpis z łóżka ;) Siedziałam wczoraj do późnych godzin nocnych i choć budzik dzwonił tuż przed ósmą, to dałam mu jasno do zrozumienia, że raczej nie jestem zainteresowana dalszą znajomością ;) Robię teraz tzw. poranny przegląd fejsa, na którego składają się też blogi i inne wiadomości, ale brakuje mi kogoś, kto zrobiłby mi kawę i śniadanie, bo łóżko kocha mnie mocno i trzyma mocno i puścić nie chce. Chociaż nie powiem, czasami lubię wstać o świcie i mieć przed sobą cały dzień. Mam tak głównie w wakacje, kiedy zdarza mi się chodzić do pracy na 6 rano.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś zazdrościłam freelancerom, a teraz już zmieniłam zdanie... to wcale nie jest takie proste. W dodatku wciąż ta myśl "odłożę to na potem" - przerażające... Ale jeśli znalazłaś już swój sposób na pracę to GRATULUJĘ! ;-))) samych udanych poranków życzę!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nienawidzę wstawać rano. Wolę siedzieć dłużej w nocy i się np. uczyć niż specjalnie rano wstawać. Wyciągnąć mnie z łóżka wczesną porą w weekend na prawdę graniczy z cudem. Na szczęście teraz na uczelni mam zajęci głównie na 10-11, a nawet 13, więc jestem szczęśliwym studentem :D

    OdpowiedzUsuń
  8. ja bardzo nie lubię poranków


    ps. a u mnie? śliczna sukienka Sheinside do rozdania!

    OdpowiedzUsuń
  9. jest we mnie wieczny konflikt pomiędzy chcę wstać rano a ni cholery nie mogę. Uwielbiam natomiast to uczucie, kiedy uda mi się wstać z łózka w miarę wcześnie i mam świadomość ile dnia przede mną. zwłaszcza, że cierpię na chroniczny brak czasu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Codziennie wstaję o 6 i pracuję do 16, nie jest najgorzej i można się przyzwyczaić - wiem, że pracując w domu ciężko by mi było się zabrać za pracę od rana:P

    OdpowiedzUsuń