"Bez dystansu nie ma wspólnej więzi"
Anthony de
Mello
(Nie)subiektywnie
o wystawie fotografii autorstwa Kasi Klimek p.t. Dystans.
Nietrudno napisać klika słów krytyki na temat wystawy artysty,
którego osobiście nie znamy: trochę trudniej jednak przychodzi nam obiektywnie ocenić
pracę osoby z którą się przyjaźnimy i z entuzjazmem wyczekujemy jej kolejnych
prac. Postawiona w takiej sytuacji spróbuję jednak napisać kilka słów na temat
wystawy Dystans,, której autorką jest
młoda studentka kulturoznawstwa, Kasia Klimek, z którą łączy mnie sporo: wspólne
lata nauki, wypady do kina, na koncerty, podróż do ukochanej nam obu Pragi i
wiele, wiele innych spraw. ;)
Dystans miałam okazję oglądać już wielokrotnie: pierwszy wernisaż
odbył się w Olkuszu w kawiarni Udane Popołudnie, kolejny w Akademii Ignatianum,
a ostatni, bardzo świeży, 8 listopada w Żaczku – tym razem wernisaż towarzyszył
koncertom takich zespołów jak Muchy, Esbjörn oraz The Pleasure Is Mine– w ramach cyklu z muzyką alternatywną–
Niepokorni.
Wystawa to zbiór portretów, które są osobistą refleksją fotografki
o człowieku. Celem projektu jest ukazanie portretowanych osób, odgrodzonych
szybą, nagich- nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim emocjonalnie – jako
tego co dzieje się w ich małym, osobistym świecie. Autorka fotografii
zastanawia się czy każdy z nas jest w stanie pokonać dystans, jaki tworzy się
między nami, tak z najbliższymi nam osobami, ale również tymi, których „tylko”
mijamy na ulicy, w szkole, w pracy; stawia pytanie czy otaczająca nas rzeczywistość,
niekiedy tak bardzo przytłaczająca, przeszkadza czy paradoksalnie- pomaga nam zbliżyć
się do siebie. Bohaterowie zdjęć Kasi, to osoby, które z jednej strony boją się
odsłonić przed drugim człowiekiem, ale równocześnie ogromnie pragną zbliżenia.
Szyba jest tu symbolem bariery, które stawiamy miedzy sobą każdego dnia, która
odgradza nas od siebie nawzajem. Wytwarzając między sobą tytułowy dystans,
zapewniamy sobie bezpieczeństwo. Jednak tylko chwilowe i pozorne, bowiem szyba –
bariera, stoi nam na drodze, aby dotknąć tę drugą osobę, przytulić się do niej,
usłyszeć jej głos, wysłuchać ukochanej osoby, „poczuć ją” każdym ze zmysłów. Potrzeba
kontaktu z drugim człowiekiem jest tu tak silna, że aż staje się niemożliwa. Fotografie
Kasi to obrazy – opowieści, o uczuciach i zależnościach między ludźmi, które, inspirowane życiem, oparte są również na osobistych doświadczeniach autorki. Przez to
stają się niezwykle autentyczne. Tymi kadrami, którymi wypełniony jest jej
świat (oraz które nałogowo zbiera w swojej głowie), autorka nas obdarza i zaprasza
do poznania rzeczywistości widzianej jej okiem.
Czarno- białe fotografie oraz autorska obróbka zdjęć Kasi, oparta tylko
na zabawie z kontrastem i barwą (a pozbawiona ingerencji w zdjęcie Photoshopem),
sprawiają, że kadry są niezwykle plastyczne, autentyczne i szczere. W
twórczości Kasi najbardziej doceniam to, że konsekwentnie trzyma się swojego
stylu; nie podąża ślepo za trendami, lecz wybrała własną drogę. Dodatkowo specyficzny
nastrój zdjęć, niewymuszona prostota oraz naturalność sprawiają, że portrety, chociaż są spokojne,
to nie brakuje w nich szczerych emocji i uczuć, niekiedy delikatnie wyważonych,
innym razem niezwykle uderzających.
Z niecierpliwością wyczekuję kolejnych projektów. Tymczasem niedawno Kasia zrealizowała cykl Dead Man’s Bones –
inspirowany twórczością zespołu założonego przez Ryana Goslinga. I choć
zdjęcia można już oglądać na stronie internetowej (link poniżej), Kasiu - czekamy na
wystawę.
Aby więcej dowiedzieć się o samej Kasi, jej pracy, zdjęciach, odsyłam nie tylko do artykułu i wywiadu, które ukazały się niedawno w Kwartalniku Powiatu Olkuskiego: kliknij -tu(str 36-37)
oraz w TOUCHÉ: kliknij - tu (str. 8-13),
ale również do autorskiej galerii:
oraz jej funpage'u na Facebooku:
A poniżej kilka migawek z wernisażu w Żaczku:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz