niedziela, 23 marca 2014

małe duże zmiany. co dalej?



Wiosna trwa w najlepsze. U mnie wraz z jej nadejściem, nadeszły małe zmiany. Zaczęłam od tych w głowie i na głowie. Dosłownie. Tak, ścięłam włosy. Miałam długie i kręcone.Na dodatek rude (farbowane). Dla jednych piękne, były moim znakiem rozpoznawalnym. Ale dla mnie stały się rutyną, z czasem zaczęły nawet i trochę przeszkadzać. Trzeba było coś z tym zrobić... No to ścięłam. :)


Obcięcie włosów nie traktuję jako chwilową zachciankę. Zmieniłam fryzurę, bo poczułam, że czas na zmianę i wprowadzenie świeżości. Wiosna stała się więc idealnym pretekstem. Od starożytności w obcinaniu włosów doszukuje się jakiś znaczeń symbolicznych. Dawno temu dziewczyna wychodząca za mąż ścinała swój piękny warkocz. W ten sposób pozostawiała za sobą swoje beztroskie dzieciństwo i okres dojrzewania. 

Wielu bohaterów filmowych czy literackich  na znak buntu i zmiany obcina/obcięło swoje pukle. A wielkość zmiany uzależniona jest od tego, jak dużo ścinamy włosów. Obcięcie ich na krótko oznacza, że osoba nie doszła jeszcze do równowagi wewnętrznej i wciąż mota się w swoich myślach. Nowa fryzura o średniej długości utożsamiana jest z nastawieniem się na działanie i na to co dzieje się teraz. I taką długość ja mam teraz.

Ja też coś zostawiam za sobą. Zimowe przygnębienie, lenia, mało optymistyczne myślenie. Teraz jest mi dobrze. Lekko, zwiewnie, słowem KRÓTKO. Potrzebowałam takiej zmiany. Zmiany zarówno zewnętrznej, jak i wewnętrznej. Chęć pozbycia się balasty długich włosów już od dłuższego czasu była kusząca. Może po części powodem stało się także to, że za nie lada 3 tygodnie skończę 25 lat. Tak, to już tyle, albo dopiero. Najważniejsze jest to, że wcale się na nie " nie czuję". :-)

W końcu: "Co na głowie, to i w duszy". Nie poprzestanę na tym: wiosna przynosi także inne zmiany: przeprowadzkę do nowego mieszkania i nowe projekty. Jest fajnie. I nawet wena do pisania dopisuje. Chwilo trwaj! :)

Źródło zdjęcia

8 komentarzy:

  1. Ja rok temu w kwietniu obcięłam 30 cm! Od "za zapięcie od stanika" do uszka! I powiem Ci, że choć mój chłopak, który oczywiście chciałby, żeby jego dziewczyna miała włosy do kostek był na NIE, to nawet się przyzwyczaił :) ważne, że mnie z tym dobrze :)
    A co do wszystkich metafor to zgadzam się w 100% :)
    CHWILO TRWAJ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie jest to samo, jeśli chodzi i opinię mojego chłopaka :P ale coraz bardziej jest na TAK :D

      Usuń
    2. A mój chłopak wręcz przeciwnie - parę razy już namawiał mnie do skrócenia włosów! Ale raczej nic z tego, bo jestem do nich bardzo przywiązana ;p

      Usuń
    3. Oj, no to nie ścinaj :) Masz bardzo ładną fryzurę :)

      Usuń
  2. kurcze, mam podobnie.
    po pierwsze, w lutym również skończyłam ćwierćwiecze, a wcalo, a wcale nie czuję sie aż tak satara!
    po drugie, od zawsze prawie mam długie proste włosy. ściełam je radyklanie raz, kiedy poszłam na studia (na dodatek zrobiłam pierwszą w swoim życiu grzywkę - która potem nieustannie mnie wkurzala). I teraz znowu te długie włosy, rozdwajajaće się koncówki, plączące się. Mam dylemat - z jednej strony je lubię, uwielbiam długie włosy, a z drugiej cos bym zmieniła - ale u mnie w grę wchodzi chyba tylko zmiana długości, bo nie chcę robić fryzury, której przed wyjściem codziennie będę musiała poświęcić godzinę na układanie... to nie dla mnie. dlatego się waham. i nie wiem. [ach te dylematy ;D]

    Powiało optymizmem z wpisu. I niechaj tak zostanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. bosz, jakie byki narobiłam, oczywiście miało być *stara :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, jest w tym dużo prawdy. Zawsze jak potrzebuję zmian w moim życiu, zaczynam coś nowego, kończę coś innego to pierwsze co robię to ścinam włosy albo je farbuję na inny kolor niż dotychczas.
    To oczyszczające. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ileż sensu się kryje we fryzurze! niestety idąc tym tropem (że co na głowie to i w duszy) to mam w środku absolutny sajgon! ktoś się wreszcie na tym poznał :)

    OdpowiedzUsuń