Poranki... Nie każdy je lubi, choćby ze względu na to, że okrutnie wyrywają nas ze snu, spod ciepłej kołdry, bez serca każą wstać, ogarnąć się i iść do pracy... Nie jest lekko... Przynajmniej dla osób, które lubią przestawiać budzik co 5 minut i nie są rannymi ptaszkami.
Jestem freelancerką, pracuję w domu. Mam lepiej? Bo mogę wstać o której mi się podoba, albo spać do południa, a pracę odwalać po nocach? Wcale nie. Wcale nie jest lepiej i bezkarniej. W takim przypadku jest znacznie gorzej, bo to ja jestem panią swojej losu i czasu. W takim przypadku sztuką jest motywacja. Na szczęście po jakimś czasie ją odnalazłam. Na zasadzie prób i błędów sprawdziłam, jak pracuje mi się lepiej - czy wolę zostać kilka minut (godzin?? ;-)) dłużej w łóżku i siedzieć po nocach, czy jednak przestawię budzik na 8, szybko i sprawnie się ogarnę, zjem pyszne śniadanie i około 9:00 już będę mogła zasiąść do pracy. Dokonałam wyboru i jest mi z tym dobrze. Nie każdy odnajduje się w tym, w czym odnajduję się ja. Innym inspiracje i zapał przychodzą porą wieczorową, a mnie świetnie pracuje się o poranku, gdy panuje w mieszkaniu cisza, pachnie kawą, a jak w głowie mam myśl, że im szybciej uporam się z pracą, tym więcej czasu będę mieć dla siebie i swoich pasji.
Ostatnio na blogu Catherine in the owner wyczytałam taki cytat: "Ludzie sukcesu wierzą, że aby osiągnąć sukces, trzeba wstawać rano. Otóż nie - trzeba wstawać w dobrym humorze." (Marcel Achard). I tego się trzymajmy! :-)
A jak to wygląda u Was? Ranne ptaszki z Was czy raczej wolicie pracować po nocach? ;-) A poniższa grafika może chociaż w maleńki sposób przyczyni się do tego, że poranki będę o wiele bardziej znośne ;-)
Moim największym problemem było zbyt długie wylegiwanie się w łóżku, ciągłe przestawianie budzika, ale i na to znalazłam sposób. Codziennie budzi mnie przyjemna piosenka z telefonu, który znajduje się kilka metrów od łóżka. Zwykle jak się kończy, czyli po około 3 minutach - już jestem na nogach :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry pomysł z tą przyjemną piosenką :) też wybiorę na budzik ulubiony, rześki kawałek.
UsuńJa zdecydowanie wolę wstać rano, ogarnąć się, zjeść śniadanie i zrobić co mam zrobić, żeby przed południem czy nawet po południu już nie zaprzątać sobie tym głowy i mieć wolną resztę dnia dla siebie:) choć nie powiem, czasem są takie dni, kiedy łóżko przyciąga i robię coś na ostatnią chwilę, ale później przeklinam na siebie, że nie zrobiłam tego wcześniej :)
OdpowiedzUsuńJasne, i ja doceniam leniwe poranki, szczególnie w weekend :))
UsuńZdecydowanie jestem rannym ptaszkiem i nie wiąże się to z żadną organizacją czasu czy obowiązkami :-) Pobudka bez budzika o 5:30? Czemu nie? :-) A ile czasu na wszystko! Hoho! ;-)
OdpowiedzUsuńWow, o 5:30 to akurat miałabym problem wstać :P Do takiej godz. nie jestem przyzwyczajona i jeśli już zdarzy mi się tak wstać, to cały dzień ziewam i jestem trochę "niedożycia" :)
UsuńZ tym zjadaniem żaby prawdziwa sprawa;) Czasem mnie jakaś zalegająca sprawa gryzie od rana, trzeba to pokonać i od razu będzie lżej;)
OdpowiedzUsuńOtóż to :))
UsuńWłaśnie czytam wpis z łóżka ;) Siedziałam wczoraj do późnych godzin nocnych i choć budzik dzwonił tuż przed ósmą, to dałam mu jasno do zrozumienia, że raczej nie jestem zainteresowana dalszą znajomością ;) Robię teraz tzw. poranny przegląd fejsa, na którego składają się też blogi i inne wiadomości, ale brakuje mi kogoś, kto zrobiłby mi kawę i śniadanie, bo łóżko kocha mnie mocno i trzyma mocno i puścić nie chce. Chociaż nie powiem, czasami lubię wstać o świcie i mieć przed sobą cały dzień. Mam tak głównie w wakacje, kiedy zdarza mi się chodzić do pracy na 6 rano.
OdpowiedzUsuńKiedyś zazdrościłam freelancerom, a teraz już zmieniłam zdanie... to wcale nie jest takie proste. W dodatku wciąż ta myśl "odłożę to na potem" - przerażające... Ale jeśli znalazłaś już swój sposób na pracę to GRATULUJĘ! ;-))) samych udanych poranków życzę!
OdpowiedzUsuńJa nienawidzę wstawać rano. Wolę siedzieć dłużej w nocy i się np. uczyć niż specjalnie rano wstawać. Wyciągnąć mnie z łóżka wczesną porą w weekend na prawdę graniczy z cudem. Na szczęście teraz na uczelni mam zajęci głównie na 10-11, a nawet 13, więc jestem szczęśliwym studentem :D
OdpowiedzUsuńja bardzo nie lubię poranków
OdpowiedzUsuńps. a u mnie? śliczna sukienka Sheinside do rozdania!
jest we mnie wieczny konflikt pomiędzy chcę wstać rano a ni cholery nie mogę. Uwielbiam natomiast to uczucie, kiedy uda mi się wstać z łózka w miarę wcześnie i mam świadomość ile dnia przede mną. zwłaszcza, że cierpię na chroniczny brak czasu.
OdpowiedzUsuńCodziennie wstaję o 6 i pracuję do 16, nie jest najgorzej i można się przyzwyczaić - wiem, że pracując w domu ciężko by mi było się zabrać za pracę od rana:P
OdpowiedzUsuń